Siema, już jutro fantastyczne święto jakim jest Halloween! Nie mogę się doczekać. Uwielbiam je, bo można pokupować sobie fajnych rzeczy, które będą służyć przez cały rok :) Ale z drugiej strony, to nagle wszystkim przypomina się i zgrywają znawców tego czym ja interesuje się na co dzień.
Jednak do samego Halloween wrócę później, bo na początek chcę Wam przedstawić moje dzieło.
Standardowo pierwszy jest art postaci, a więc jest i on.
Sandra jest przebrana za Bestię z bajki Piękny i Bestia, kto jest Pięknym zapewne się domyślacie ;)
W początkowej fazie miała być Śpiącą Królewną, ale nigdy nie lubiłam tej bajki a po za tym Aurora mnie wnerwiała, i jeszcze jej córeczki też nie darze sympatią. (przez jej polski głos)
A oto prototyp:
Jak widać nie odeszłam za bardzo od pierwotnej wizji, tylko trochę zmieniłam.
Piękniś też dorobi się swojego artu, już nawet wiem jaką bazę wykorzystam, ale jakoś się nie mogę za niego zabrać.
Sukienka w pełnej krasie.
Przód jest wiązany rzemieniem (wełną ;) )
Bok, tył i rękaw. Jest trochę za wąski i za krótki, nie układa się tak ładnie jak powinien.
Sukienka jest magiczna, bo można zdjąć wierzchnią część i pozostaje sama biała kiecka bez ramiączek. Madżik
Makijaż oczywiście czarny :3
Korona nawet nie wiem skąd się u mnie wzięła. Podejrzewam, że kupiłam kiedyś na allegro jakieś pierdołki z Barbie bo były kolczyki i naszyjniki.
Kolczyki srebrne, pasujące do korony.
Buty pożyczone od CAMowego Owada.
Oczywiście pamiętnik.
Nie zrobiłam rysunkowej wersji historii tylko spisałam ją wspierając się na bajce z 1991 roku.
Do przeczytania zaraz po zdjęciach.
Piękny i Bestia
Dawno, dawno temu, w odległej krainie, w pięknym zamku żyłą
sobie pewna księżniczka. I chodź niczego jej do szczęścia nie brakowało,
rozpuszczona była i miała złe serce. Pewnej zimowej nocy do zamku przybył stary
żebrak. W zamian za schronienie i gościnę chciał ofiarować księżniczce czarnego
tulipana. Zlekceważyła jego dar i kazała wyrzucić go z zamku. Wówczas żebrak
ostrzegł księżniczkę, aby nie dała się zwieść pozorom, albowiem prawdziwe
piękno jest często głęboko ukryte. Kiedy księżniczka powtórzyła rozkaz stary
żebrak zmienił się w przystojnego czarodzieja. Księżniczka próbowała się
usprawiedliwić, ale było już za późno, bo czarodziej widział, że księżniczka
nie ma w sercu miłości. Za karę przemienił ją w straszną bestię z wielkimi
kłami i rzucił urok na wszystkich mieszkańców zamku. Brzydząc się swej
brzydoty, bestia ukryła się w zamku mając do dyspozycji jedynie lustro
pokazujące świat. Tulipan – dar czarodzieja - również zaczarowany, miał kwitnąć
przez pewien czas, jeśli w tym czasie, zanim opadnie ostatni płatek,
księżniczka nauczy się kochać i zdobędzie czyjąś miłość, zły urok pryśnie,
jeśli nie – na zawsze pozostanie bestią. Lata mijały a księżniczka pogrążała
się w rozpaczy i traciła wszelką nadzieję. Któż, bowiem mógłby pokochać bestię…
Nieopodal
straszliwego zamku ukrytego w lesie znajdowała się niewielka wioska, w której
mieszkał młody chłopak wraz ze swoją matką – ekscentryczną wynalazczynią.
Młodzieniec nie widział świata poza nią, jak i swoimi ukochanymi książkami.
Czytał ich mnóstwo i to prawie cały czas. Jego obecność nie umknęła uwadze
pewnej dziewczyny. Podobała się wszystkim mężczyznom a kobiety jej zazdrościły.
- To on zostanie moim mężem, jest najprzystojniejszy w całym
mieście – powiedziała do swojej pomocnicy. – Jest najlepszy, czyż nie zasługuję
na najlepsze?
- Oczywiście, Frankie – Odpowiedziała Draculaura
- Witaj Jacksonie! – Przywitała się wioskowa piękność.
- Ach tak, witaj Frankie – Odpowiedział nie odrywając wzroku
znad książki.
- Mężczyzna taki ja Ty, nie powinien zaprzątać sobie głowy
książkami, są przecież ciekawsze rzeczy. – Zabrała mu tom.
- Niby jakie?
- Ty, ja, gospoda dziś wieczorem?
- Niestety nie mogę. Musze pomóc mamie. – Powiedział, aby
jak najszybciej wyrwać się z towarzystwa dziewczyny.
Jak
powiedział tak zrobił, w domu czekała na niego matka z nowym wynalazkiem, który
tym razem zadziałał.
- Kochanie, udało się! – Wykrzyczała kobieta.
- To świetnie mamusiu. Teraz możesz udać się na ten
wymarzony konkurs.
- To prawda dziecko, już się pakuję.
Zapakowała
maszynę i udała się do miasta. Po drodze zabłądziła w wielkim lesie i dotarła
do przerażającego zamku. Po przekroczeniu jego progu zdziwiła się ogromnie, bo
sprzęty w nim mówiły ludzkim głosem. Zaprowadziły zziębniętą kobietą przed
kominek i zaproponowały herbatę. W tym momencie do pokoju wpadła właścicielka
zamku. Wściekła wizytą nieznajomej uwięziła ją w lochu.
Nastał nowy
dzień, Jackson czekał na powrót ukochanej matki, nie zdając sobie sprawy z
tego, że Frankie zorganizowała ich ślub. Wparowała do jego domu informując go o
swoim czynie, lecz spotkała się z odmową i wychodząc wpadła w kałużę błota.
- I tak zostanie moim mężem! – Wykrzyczała do Draculaury.
Upewniając się, że niedoszła żona sobie poszła wyszedł na
polanę gdzie zobaczył spłoszonego konia swojej matki. Przestraszony o zdrowie
kobiety pognaj jej na ratunek.
Dotarł do straszliwego zamku i snuł się po nim w
poszukiwaniu mamy. Znalazł ją zamkniętą w celi, gdy nagle pojawiła się bestia.
- Kim jesteś?! – Zapytał niepewnie
- Panią tego zamku. – Odparła mu zacieniona postać.
- Proszę uwolnij ją, jest bardzo chora.
- Nie powinna tu przychodzić!
- Proszę. Zrobię co zechcesz.
- Nic nie możesz zrobić!
- Zaczekaj… Ja tu zostanę… W zamian za jej wolność.
- Dobrze – Odparła po chwili namysłu. – Ale zostaniesz tu na
zawsze! – Wyciągnęła za płaszcz matkę chłopaka i wsadziła ją do magicznej
karocy i nakazała zawieźć do domu.
Załamany
chłopak patrzył na odjeżdżającą matkę. Nie zdążył się nawet z nią pożegnać. Gdy
bestia wracała do lochu spotkała zaklętą w świecznik służącą.
- Pani, jeśli ma on zostać jakiś czas to proponuję dać mu
jakąś… wygodniejszą komnatę. – Powiedziała niepewnie. - Bestia tylko na nią
warknęła.
- Oczywiście zrobisz jak zechcesz.
Zaklęta księżniczka ponownie pojawiła się obok nowego
więźnia. – Chodź do swojej komnaty. – Powiedziała po cichu..
- Komnaty? Myślałem, że…
- A chcesz zostać tu?!
- Nie!
- A zatem chodź. - Nakazała
Po drodze służąca radziła rozmowę z nowym lokatorem, gdyż
miała nadzieję, ze to on uwolni ich od klątwy.
- Odezwij się do niego – szeptem poradziła.
- Co? Acha… Yyy… Podoba Ci się tu? – Zapytała niepewnie, ale
nie uzyskała odpowiedzi. – Będziesz mógł swobodnie poruszać się po zamku, lecz
omijaj zachodnie skrzydło.
- Ale dlaczego?
- Nie wolno! – Wykrzyczała ze wściekłością.
Doszli do komnaty, a świecznik znów coś zaproponowała.
- A teraz… Zjesz ze mną obiad i to nie jest prośba! –
Zatrzasnęła drzwi za chłopakiem.
W
miasteczku, w karczmie Frankie zadręczała się pytaniem „dlaczego on jej nie
chce”. Przyjaciółka zaczęła ją pocieszać.
- Wszyscy Ci zazdroszczą, nikt nie ma tak pięknych oczu jak
ty. Tak wspaniałych włosów.
- Nie chcę się chwalić, ale to prawda. Jestem doskonała.
Do gospody weszła matka Jacksona szukając pomocy w
odnalezieniu jej syna. Niestety nikt jej nie uwierzył i wyzwał od szalonej,
więc sama postanowiła go szukać.
Tymczasem w zamku służba zaklęta w
sprzęty zaczęła pocieszać kawalera. Pan Imbryk wraz z córką zaproponowali
herbatę, a pan Szafa strój, w jakim ma pojawić się na obiedzie.
- To bardzo miło z Twojej strony, ale nie pójdę na obiad.
- Musisz iść.
- Do stołu, podano. – Zapowiedziała pani Zegar.
W jadalni
przed kominkiem przechadza się wściekła bestia.
-Czemu to tak długo trwa! Kazałam mu zejść na dół!
- Miej dla niego cierpliwość. Jednego dnia utracił i matkę i
wolność. – Próbuje wytłumaczyć pan Imbryk.
- Pani, czy pomyślałaś o tym, że ten chłopak może zdjąć z
nas urok? – Zapytała świeczniczka.
- Oczywiście, że pomyślałam! – Warknęła. – Tylko, że on jest
piękny, a ja… taka szkaradna.
- Naucz go więc Pani patrzeć głębiej. – Dodał Imbryk.
W tym momencie uchylają się drzwi przez, które przechodzi
pani Zegar i informuje, iż chłopak nie pojawi się na obiedzie. Wściekła bestia
pognała do komnaty niedoszłego towarzysza posiłku i waląc do drzwi nakazała mu
wyjście. Spotkała się z odmową po czym pobiegła do zachodniego skrzydła.
Późnym wieczorem głód dał o sobie znać i Jackson wyszedł z
komnaty w poszukiwani kuchni. Gdy ją odnalazł wraz z krzątającą się po niej
służbą został uraczony posiłkiem i oprowadzony po zamku. Gdy zainteresował się
schodami prowadzącymi na górę pani Zegar i Świecznik zaraz spróbowały odwieźć
go od pomysły wejścia na nie.
- Możemy pokazać paniczowi coś innego.
- Właśnie, może ogrody?
- Może innym razem. – Nadal był bardzo zainteresowany do
czego prowadza schody.
- To może bibliotekę?
- Macie tu bibliotekę?
- Największą! – Zaczęły obie chwalić pokój z księgami, tracą
z oczu chłopaka. Ten korzystając z okazji zakradł się na górę i wszedł do
zrujnowanego pokoju. Cała komnata wyglądała jakby przeszedł po niej huragan,
wtem dostrzegł czarnego tulipana przykrytego szklaną kopułą. Zainteresowany nią
podszedł bliżej, ale nie zdążył jej zdjąć, bo przeszkodziła mu w tym bestia.
- Dlaczego tu wszedłeś?
- Przepraszam. – Wydukał w przerażeniu.
- Mówiłam Ci, że nie wolno tu wchodzić! Wyjdź stąd! – W
furii zaczęła przewracać meble.
Przestraszony młody człowiek wybiegł z pałacu mówiąc do
służby – Musze złamać przysięgę. Nie zostanę tu ani chwili dłużej! – Błąkał się
po lesie, aż wyczuły go głodne rysie. Próbował z nimi walczyć, lecz ich stado
było zbyt wielkie. Gdy myślał, że już po nim pojawiła się zaklęta księżniczka
osłaniając go własnym ciałem przed sforą. Walczyła ze zwierzętami sama ponosząc
ciężkie rany. Gdy rysie odpuściły atak, ta padła na ziemi nieprzytomna. Jackson
był jej wdzięczny za uratowanie życia i zrobiło mu się jej żal, więc zabrał ją
z powrotem do zamku.
- Już dobrze, nie ruszaj się - Próbuje ją uspokoić, ale ona tylko warknęła.
– Muszę przemyć Ci rany. Nie ruszaj się!
- Ale to boli!
- Jakbyś się nie ruszała to by nie bolało.
- Jakbyś nie uciekał to by się nic nie stało.
- Jakbyś mnie nie przestraszyła to bym nie uciekał.
- Aaa – Zapowietrzyła się z braku argumentów. – A Ty nie
powinieneś tam wchodzić.
- A Ty powinnaś panować nad sobą… Ale mimo wszystko,
dziękuję. Ocaliłaś mi życie.
- Drobiazg – Odpowiedziała będąc w wielkim szoku.
Następnego dnia bestia wraz ze
służbą obserwowała z balkonu beztroskiego Jacksona bawiącego się z koniem i
psem zamienionym w podnóżek.
- Jeszcze nigdy czegoś podobnego nie czułam… Chcę coś dla
niego zrobić! Ale co?
Pani Świecznik wpadła na genialny pomysł. Księżniczka
wykonała zalecenia i przyprowadziła chłopaka przed wielkie wrota komnaty.
- Jacksonie, chcę Ci coś pokazać. – Otworzyła drzwi a przed
nimi ukazało się pomieszczenie wypełnione książkami od podłogi po sufit.
- Nie do wiary! Nigdy nie widziałam tylu książek.
- Cieszysz się? Są Twoje.
- Dziękuję Ci. – Wypowiadając te słowa chłopak spojrzał
głęboko w niebieskie oczy bestii.
Przez kolejnych parę dni bardzo
się do siebie zbliżyli. Bawili się wspólnie w ogrodzie i czytali razem książki.
Wreszcie przyszedł ten czas…
- Pani, to dziś! Dziś jest ten dzień. Dzień, w którym
wyznasz mu miłość. – Mówi Świeczniczka
- Miłość? Ja chyba nie potrafię.
- Zależy Ci na nim, czy nie?
- Jak na nikim dotąd.
- I musisz mu to powiedzieć.
Do pomieszczenia weszła Zegar. – Panicz już czeka. –
Zapowiedziała.
Zjedli wspólnie
posiłek, po czym udali się do sali balowej gdzie wspólnie zatańczyli. Po
pięknym tańcu wyszli na balkon. Zakłopotana bestia próbowała wyznać swe
uczucia.
- Jacksonie? Czy jesteś szczęśliwy ze mną?
- Tak! – Odparł bez namysłu, ale po chwili posmutniał i
dodał – Ale brakuje mi matki. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć.
- To chyba możliwe – Powiedziała i zaprowadziła go do swej
komnaty, w której było magiczne lusterko. – Ono pokaże Ci wszystko czego
będziesz chciał.
- Pokaż mi matkę, proszę – Powiedział do zwierciadła i ono
ukazało mu zmęczoną kobietę w środku lodowatej głuszy.
- Mamo! O nie! Ona potrzebuje mojej pomocy.
Zaklęta dziewczyna spojrzała na więdnącego tulipana. –
Musisz tam iść! Uwalniam Cię. Nie jesteś już moi więźniem. Weź ze sobą lustro,
zawsze będziesz mógł… wspomnieć mnie.
- Dziękuję, że zrozumiałaś, że ona mnie potrzebuje. – Po raz
ostatni spojrzeli sobie głęboko w oczy, po czym odjechał.
Biegał po lesie w poszukiwaniu
matki, aż w końcu ją odnalazł. Wrócili razem do domu, ale czekali już na nich
mieszkańcy wioski podburzeni przez Frankie i chcący zamknąć szaloną kobietę.
Jackson pokazał w lustrze, że bestia naprawdę istnieje, a jego mama nie
wymyśliła sobie jej. Zazdrosna dziewczyna zaczęła przemawiać do mieszkańców, że
trzeba pozbyć się takiego potwora, bo jest zagrożeniem. Tłum z Frankie na czele
udał się do zamku w celu zlikwidowania poczwary. Jacksonowi udało się uwolnić
matkę i również pognali, aby ratować księżniczkę.
Do zamku wpadła tłuszcza, ale
została szybko znokautowana przez jego mieszkańców. Frankie postanowiła
osobiście rozprawić się z bestią.
- A wiec tu jesteś! – Powiedziała wchodząc do komnaty
księżniczki, ale ta nie za bardzo przejęła się jej obecnością. – Stań do walki
potworze! – Wykrzyczała zielonoskóra po czym strzeliła z łuku do siedzącej pod
oknem dziewczyny. Nawiązała się bójka, w którą nawet się nie angażowała ranna
dziewczyna. Przez to prawie udało się Frankie zepchnąć ją z balkonu. W tym
momencie pojawił się na koniu chłopak.
- Nie!
- Jackson? – Wymamrotała do siebie bestia.
- Nie, Frankie!
Gdy ciemiężycielka chciała zadać ostateczny cios,
księżniczka zablokowała jej uchwyt. Szarpiąc się walka przeniosła się na dach.
- Kochasz go bestio? Naprawdę myślisz, że Jackson będzie
wolał Ciebie ode mnie? On jest mój! – Wykrzyczała, po czym druga dziewczyna
złapała ją za gardło i skierowała nad przepaść. – Nie proszę Cię, zostaw!
Zrobię wszystko! – Udało się jej przebłagać wściekłą księżniczkę.
- Przecz stąd! – Powiedziała odstawiając zielonoskórą na
płaski fragment dachu.
- Bestio! – Na balkonie pojawił się chłopak.
- Jackson! – Niezwłocznie udała się w jego stronę. – Więc
wróciłeś. – Zbliżyli się do pocałunku, gdy wtem zaszła od tyłu Frankie i wbiła
sztylet w bok rywalki. W spazmach bólu zepchnęła oprawczynię z dachu po czym
upadła na podłogę.
- Wróciłeś?
- Mówiłem, że wrócę, spokojnie, nic Ci nie będzie, zostanę
Tobą i wszystko będzie dobrze.
- Jak to dobrze, że Cię jeszcze raz ujrzałam. – Po tych
słowach umarła.
- Nie! Kocham Cię! Dla mnie jesteś najpiękniejsza taka jaka
jesteś. – Przytulił jej martwe ciało.
Ostatni płatek tulipana bezwładnie opadł. Służba ze łzami w
oczach przyglądała się temu zdarzeniu. Wtem snop czerwonej poświaty uderzył w
martwą księżniczkę i uniósł ją nad ziemią. To samo stało się z resztą
mieszkańców dworu. Każdy z nich wrócił do swojej dawnej postaci. Jackson
uważnie obserwował, co dzieje się z jego ukochaną. Po chwili upadła wprost w
jego ramiona. Odgarnął włosy z jej twarzy.
- Dla mnie zawsze byłaś piękna.
- Co? Ale jak to! Czar nie prysnął? – Spojrzała na służbę w
ludzkiej postaci.
- Jesteś moją bestią. – Pocałował dziewczynę.
I żyli długo i
straszliwie. Koniec.
Kończąc z bajkami ostatnie wspólne zdjęcie.
Nie mogło zabraknąć ekskluzywnej postaci, bo tylko ja taką mam, hehehe.
Wracając do Halloween, mam specjalnie przygotowaną sesję z tej okazji. Mówiąc z odrobiną próżności, wyszły mi genialnie, jestem bardzo dumna z tych zdjęć.
Jak sesja halołinowa to i odpowiedni podkład :D
Gościem specjalnym jest Skelita Calaveras czyli najbardziej kojarząca mi się z Halloween upiorka, ale nie wiem dlaczego.
Nie lubię gdy na zdjeciach lalek nie ma zachowanych praw fizyki, czyli np. naszyjnik przytulony do ciała. Z ozdobą Skelity był straszny problem, nie współpracowała, ale jakoś się udało.
Atak na dynię!
To jedno z moich ulubionych. Takie mroczne.
Przejażdżka na dyńce!
Skel się znudziła i zaczęła gwiazdorzyć.
Ale jednak na jej nieszczęście dynia była zbyt interesująca.
Nie zakończyło się zbyt przyjemnie.
R.I.P
Jakie szczęście, że i tak już nie żyła. Zdjęła z siebie owoc, otrzepała się i wróciła do swoich zajęć :D
Jak podoba się Wam moja Sandzia? Co sądzicie o sesji z dynią?
Kończąc chcę życzyć wszystkim wszystkiego strasznego w tego roczne Halloween! Idźcie i straszcie w pokoju :D
Upiorne PoZdrawiam
Super zdjęcia! ^^ Masz talent :P
OdpowiedzUsuńDzięki :3
UsuńSandzia super , jak i opowieść , genialna jest też sesyjka z Skel :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
UsuńMoje ukochane swieto po gwiazdce ale w tym roku w realu nie obchodze ,tylko na facebooku w Pet city.
OdpowiedzUsuńSnowy Winter (daughter of the Winter )
U mnie Halloween przeważnie wygląda tak samo, czyli siedzę z mamą w domu i oglądamy horrory. Mama ma urodziny 31, zazdroszczę jej tego.
UsuńAle tym razem jest inaczej. Wybywam na parę godzin z koleżankami łazić po mieście i ludzi straszyć. Oczywiście będę robić za opiekunkę, bo jestem 7 lat starsza XD
A slyszalas juz o Holy Wins ? a jak nie to wpisz w wysukiwarke.Usmialam sie :lepiej zaplaccie na tace niz idzcie sie przebierac.
UsuńSnowy Winter (daughter of the Winter )
Tak, słyszałam, ale nie będę się wypowiadać na temat swoich poglądów religijnych, bo jeszcze kogoś obrażę ;) . Wieżę w ewolucję a nie ludki z błota. Przez sam mój styl ubierania się i preferowany rodzaj muzyki jestem wyklęta z kościoła, co wcale mi nie przeszkadza, młachahahahaha
UsuńDynia to warzywo....
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że spożywana część rośliny jest owocem ponieważ powstaje z kwiatu oraz posiada pestki. Podobnie jest z pomidorem i ogórkiem, ale większość osób dalej zalicza je do warzyw. Pomidora jakoś zdołałam potraktować jako owoc, ale z ogórkiem mam nadal opory.
UsuńSandra wyszła cudownie! Ja na halloween spotkałam się z przyjaciółkami ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńI jak, impreza się udała?