30 września 2014

Książka cz. 5 + sesja grupowa Skultimate Roller Maze


Siema... Nic ciekawego na dziś dla Was nie mam poza kawałkiem scenariusza. 

Mam na komie jeszcze zdjęcia fuzji z FF, które widziałam ostatnio w sklepie, ale jakoś tak nie miałam ani ochoty, ani siły na przekopiowanie ich. Dlatego musicie zadowolić się na razie tylko tym:


[Następny dzień w szkole]

J: <chodzi po korytarzu i najwyraźniej czegoś szuka>
?: Co tam normalsie!?
J: <strach> <odwraca się> Jeny, Deuce… A żeś mnie przestraszył!
Du: Sory. Znaczy, chciałem Cię przestraszyć. <idą dalej>
J: Ale dlaczego mnie straszysz, wiesz, że mam słabe nerwy. Pomożesz mi szukać?
Du: Spoko, ale najpierw muszę odwiedzić Cleo. Zabije mnie jak znów się spóźnię.

[Tymczasem u Cleo]

C: Nie wieżę! Nie! To niemożliwe! <chodzi zdenerwowana po stołówce>
D: Co się stało Cleo?
C: Właśnie dowiedziałam się…
Cl: No wyduś to z siebie.
C: Że… <i w płacz>
L: Rybko, co się stało?
C: <chlip> Ja i Deuce… nie jesteśmy…
<wszyscy wielkie przerażenie i zdziwienie>
C: Nie jesteśmy… Nie jesteśmy już najbardziej gorącą parą w szkole!...
<wszyscy odetchnęli z ulgą>
L: To wszystko?
C: Jak, czy to wszystko? Wiesz co to znaczy?!
L: Ja i Gil też nie jesteśmy gorącą parą, a jakoś się nam układa.
C: Nie o to chodzi. Jak nie mamy tytułu gorącej pary to cała moja reputacja legnie w gruzach!
<wchodzi Deuce i Jackson>
Du: Cześć kochanie.
C: Deuci! Słyszałeś już te złe wieści!
Du: Jakie? Cos się stało?!
C: Nie jesteśmy już gorącą parą!
Du: Trudno. Najważniejsze, że Cię kocham. <przytula ją>
C: A wiesz kto jest teraz?
Du: Nie mam pojęcia.
C: ONI!!! <wskazuje na J>
J: „czyżby odkryli moją wieloraką osobowość” Jak to my?
C: Ty i Sandra!
F: <ucieka z płaczem do łazienki>
Du: A jej co?
C: Jak to nie wiesz? OMR on nie wie!
Du: Niby czego nie wiem?
Cl: Że Frankie jest zakochana w Jacksonie.
J: We mnie??? Jeny, nigdy nie sądziłem, że będę miał takie wzięcie.
D: Nie ma się z czego cieszyć. Bo zranisz kolejną dziewczynę.
C: Phi… Ją to możesz, nic nie znaczy.
J: Ej!...
L: Właśnie. Ej! To też istota czująca, a po za tym nie jest tak nieznacząca skoro jest jedną z gorącej pary.
C: Nawet mi nie przypominaj.

[W tym samym czasie, w łazience]

F: <płacze>
?: Dlaczego płaczesz?
F: C-co? Kto tu jest? To damska łazienka!
?: Wybacz, chodzę sobie to tu to tam. Nikt nie wie o moim istnieniu.
F: Gdzie jesteś?
?: Przed Tobą.
A: <nagle wchodzi do toalety> Nic Ci nie jest? Dowiedziałam się, ze płaczesz... I z kim rozmawiałaś?
F: Był tutaj… taki chłopak…
A: Chłopak? TU?
F: Ale go nie widziałam.
A: „Coraz gorzej z nią.” Chodź, zjemy sobie słone palce to Ci humor wróci.

[Na następnej przerwie F wychodzi ze szkoły, aby się przewietrzyć]

?: Cześć!
F: To znowu Ty? Gdzie Ty jesteś?
?: Zaraz obok. Mnie nie widać.
F: To skąd mam wiedzieć, że jesteś?
?: Musisz we mnie uwierzyć.
F: <siada pod drzewkiem i gada z nowym znajomym>
A: <wychodzi, aby poszukać F> <przechodząc usłyszała jej głos jakby z kimś rozmawiała> „Naprawdę z nią źle” <odchodzi nie ujawniając się>

[Na tej samej przerwie]

S: <stoi przy szafkach odwrócona plecami do korytarza>
J: <skrada się, aby ją przytulić z zaskoczenia>
S: Widzę Cię.
J: A żesz ty, nie udało się. A miało być tak pięknie.
S: Mnie się nie da zaskoczyć.
Cl: Cześć Sandra!
S: Ja pierdole Clawdeen, jak Ty mnie przestraszyłaś! <opiera się o szafki ciężko dysząc>
J i Cl: <w śmiech>
J: Nie da się zaskoczyć? Hehehe
S: Śmiejcie się… proszę, do woli <zmienia głos na złowrogi> jeszcze tego pożałujecie…
J i Cl: <cichną>
<po chwili znów J, Cl i S zaczynają chichotać>
P: <podchodzi do nich> Elo wszystkim! Sandra, mógłbym z Tobą pogadać?
S: Pewnie. Dobra, to do zobaczenia. <daje całusa J>
P: <po drodze> Słuchaj, jest taka sprawa…
S: Noo mów.
P: Nie znam za dobrze zbyt wielu dziewczyn. A taka jedna mi się spodobała… Ale nie wiem jak jej to powiedzieć. Za często to w sumie się też nie widujemy.
S: A chodzi do tej szkoły?
P: Tak.
S: To w czym problem? Bądź tam gdzie ona przebywa. Może będzie bardziej odważna od Ciebie i sama zagada, bo będzie się zastanawiać, co za głąb ją śledzi.
P: Dzięki, wiesz… <sarkazm> Ale to wcale nie taki zły pomysł.
S: Spróbuj.
P: Wielkie T za pomoc. <przytulas na pożegnanie>
A: <widzi jak się tulą> „Cholera…”
S: To pa! <odchodzi>
A: <gdy przechodzi S, ta podkłada jej nogę>
S: <wywala się na glebę>
<wszyscy na holu w śmiech>
A: Ojej, ale ze mnie niezdara.
<takie wypadki zdarzały się jeszcze wiele razy, ale ze strony S nie było reakcji>

[Kilka dni później]

P. Dyrektor Krewnicka: <przez głośnik> Ana Pasnip proszona do mojego gabinetu.
A: <siedzi z koleżankami na stołówce>
F: Kochana, co się stało?
L: Co przeskrobałaś?
A: Właśnie nie wiem! <idzie do dyrektorki>

[U dyrci]

PDK: Młoda damo. Wszystkie dowody wskazują, ż ukradłaś szkolny puchar potworniarek z gabloty w holu.
A: Słucham?! To niemożliwe! Nic takiego nie zrobiłam!
PDK: Na miejscu znaleziony był kawałek paznokcia w kolorze błękitu, takiego, jaki Ty masz na swoich.
A: To prawda, ułamał mi się ostatnio paznokieć, ale ja nic nie ukradłam!
PDK. Masz na to jakieś dowody?
A: Nie, ale…
?: Ale ja mam.
A: Sandra? Co Ty tu robisz?
S: Przyszłam ratować Ci skórę.
PDK: Co masz na myśli?
S: <rzuca parę zdjęć na biurko> To Toralei Stripe to zrobiła. Widziałam na własne oczy jak kradła puchar i podkładała Twój paznokieć. Ale, po co, to nie wiem.
PDK: Dziękuję Sandro. Uratowałaś niewinnego potwora od niesłusznej kary. <bierze mikrofon> Toralei Stripe proszona do gabinetu.
<dziewczyny wychodzą>
A: Yyy, chciałabym Ci podziękować… Po tym wszystkim, co Ci zrobiłam Ty wstawiłaś się za mną. Dlaczego?
S: Po prostu widziałam jak robiła to Kizia Mizia i nie chciałam, aby ktoś przez nią cierpiał.
A: <błysk w oku>
S: Nie bierz tego do siebie, każdemu innemu też bym pomogła.
A: Przepraszam… Naprawdę…Przepraszam. Nie znając Cię od razu się do Ciebie uprzedziłam. I te wszystkie świństwa, które Ci robiłam. Wybaczysz mi?
S: <chwila zastanowienia> Spoko. Sztama?
A: Eeee, tak, sztama. <podają sobie ręce>
S: Co do tego, że pomogłabym każdemu… to kłamałam. Nie pomogłabym Mino, za to co zrobił Jacksonowi niech cierpi! Młachahahaha <bierze głęboki wdech> chodźmy coś zjeść.
<idą coś zjeść> <wracają, A odprowadza S>

[Pod jej domem]

A: A kto stoi pod drzwiami?
A, S: JACKSON?!
S: Co Ty tu robisz?
J: Wpadłem pogadać, ale… najwyraźniej przeszkadzam.
A: Nie, nie. Ja i tak ją tylko odprowadzałam. <uśmiecha się> To do jutra.
S: Paa. Wchodzisz czy będziesz tak stał?
J: <wchodzi> Czemu to zrobiłaś?
S: <nie za bardzo wie o co chodzi> Możesz uściślić?
J: Wtedy… na W-Fie.
S: Żeby pokazać Twojemu kuzynowi, że to z Tobą jestem i, że ma się odczepić. Chodź wątpię czy to pomoże.
J: <uśmiecha się życzliwie> A gdzie Twój ślimak?
S: Wcina sałatę zapewne.
J: Nie widzę, żeby jadł.
S: A za, sprawdzałeś?
J: Za?
S: No, za sałatą.
J: Czy Ty nie oglądasz za dużo reklam?
S: <uśmiecha się> <widzi czułki ślimaka wyłaniające się zza zielonego warzywa> A nie mówiłam?
J: <nie odpowiedział tylko mocno ją przytulił>
S: <zaskoczona> Hej! Tak się ucieszyłeś, że Patryk się znalazł? <szeroko się uśmiecha>
J: Nie… że Ty się znalazłaś.
S: O rany! <przerażona>
J: Co się stało? <odsuwa ją od siebie, aby spojrzeć jej w oczy>
S: To ja się gdzieś zgubiłam? <poważnie>
J: Yyy <zaskoczony>
S: Toć żartowałam <klepie go w plecy>
J: A…cha… <odetchnął> A co do tego przed domem… to… od kiedy Ty i Ana nie jesteście śmiertelnymi wrogami?
S: Śmiertelnymi wrogami? Przestań… od popołudnia…
J: A jednak, przyznaj, że się nie lubiłyście.
S: Przyznaję. I co lepiej, to Ci poprawiło humor?
J: To nie, ale coś innego na pewno. <rzuca się na nią i zaczynają się całować>
S: <po chwili> Wow Jackson! Od tej strony Cię nie znałam. A może znów się przemieniłeś!?
J: Nie, nic mi nie jest. <podchodzi do terrarium z którego wystają zapatrzone czułki> Oj Patryku, Ty podglądaczu. <odkleja go, kładzie sobie na dłoń i zaczyna głaskać>
Pś: Grywww <przyjemnie mu>
J: <głaszcze dalej> Jeszcze nigdy nie byłem przy nikim taki szczęśliwy. Nawet przy swojej mamie nie czuję się tak bezpiecznie…
<walenie do drzwi>

?: Wiemy, że tam jesteś! Jackson Jekyll! Jesteś aresztowany za poczwórne morderstwo ze szczególnym okrucieństwem! Otwórzcie te drzwi! I tak tam wejdziemy, Ty decydujesz czy zrobimy to po dobroci!

...


Trochę sucho bez zdjęć, prawda? 
Zaraz coś zaradzę.

Sesja robiona w połowie lipca z Gabi i Werą, wreszcie się doczekała wystawienia. 

Tak właściwie to są tylko dwa kadry. Ciężko było je ustawić, bo ciągle wiatr zawiewał, jeszcze trochę zaczynało padać...
Wybrałam te najładniejsze.


Dziewczyny zajmowały się sobą w skateparku. Szalona Abbey chciała wykonać super wyskok, ale wiadomo jak to bywa... Miało być tak pięknie, a było jak zawsze. XD


 Abbey leży rozpłaszczona na rampie, a reszta wpada w osłupienie z przerażenia. Jedynie Operetta nie mogąc powstrzymać się od śmiechu tarza się po ziemi. 

Oj Opcia, Opcia... :D


Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną!



Frankie też próbowała wykonać sztuczkę Abbey... Udało się jej, doskonale odwzorowała jej upadek.


Wypadła rączka.


Spokojnie, zaraz się naprawi. 


Ooo, już jak nowa.



Szalony pomysł Wery. Odcięły sobie ręce, aby złożyć je w ofierze mrocznym mocom. 
Serio, to nie był mój pomysł. XD



Mały making-of. 
Jak zdradzi się jak powstało zdjęcie to nie ma już tej magii, prawda? 
Cóż, niszczę wszystko i pokazuję zdjęcia jak ciężko pracowałyśmy nad tymi zdjęciami. Dziewczyny trzymały patyki z podwieszonymi na żyłkach lalkami, a ja reżyserowałam i robiłam zdjęcia. (Mnie dłonie nie bolały... jedynie nogi od ciągłego podchodzenia, poprawiania i ponownego kucania, aby ustawić się do zdjęcia) 


Złowieszcza Weronika chciała mi pociąć biedną Lagoonę, ale potem zajęła się żyłką. ;)


To tyle drodzy czytelnicy. Ja wciąż pamiętam o rozpisce lalek z promocji. Minął już miesiąc, a one nadal stoją na półce nierozpakowane...

PoZdrawiam



26 września 2014

Książka cz. 4 / Mons. Roz. cz. 40 - 4-pak Ghoul's Night Out - Ghoulia, Venus, Clawdeen, Rochelle



Zapewne się domyślacie co mi jest skoro nie ma rozpiski. Tak, jestem znów chora, a więc uraczę Was kolejnym przepisanym fragmentem.
Jak znów mam mieć cały miesiąc wyjęty z życia to się chyba potnę...


Legenda


Ana Parsnip
A
Ross Palony
R
Gillington “Gill” Webber
Gi
Sandra Nadolna
S
Jackson Jekyll
J
Spectra Vondergeist
Sp
Partick Moskal
P
Holt “DJ” Hyde
Dj
Deuce Gorgon
Du
Partyk Ślimak
Clawd Wolf
Cw
Mama Jacksona
MJ
Cleo de Nile
C
Operetta
O
Billy Phadin
B
Clawdeen Wolf
Cl
Ghoulia Yelps
G
Mino Taur
Mt
Draculaura
D
Abbey Bominable
Ab
Venus McFlytap
V
Lagoona Blue
L
Frankie Stain
F



<…> - Opis czynności i/lub emocji
[…] – Zmiana miejsca akcji
„…” – W myślach
Kolor czarny – pisała Sandra
Kolor niebieski – pisała Ania


[...]
S: <umiera>
Cl: <po zaspokojeniu żądzy mordu wraca do kontaktu ze światem> <patrzy na leżącą S> Jak to się stało? Czy to ja?
D: <kuca na podłodze obok S> Niestety tak Clawdeen.
Cl: <w płacz> Nie wieżę! Zabiłam przyjaciółkę! Zabiłam ją!
S: Nie da się zabić czegoś, co już nie żyje… <mówi z uśmiechem na twarzy i powoli się podnosi>
Cl: Sandzia!!! <przytula ją>
D: <dziwi się> Ja też tak umiem?
S: Jesteś wampirem, więc zwykle ugryzienie w tętnice szyjną Cię nie zabije. Nie posiadasz tętna, czyli tak jakby nie żyjesz cały czas. Jedynie słońce, czosnek i woda święcona może zaniechać Twojego istnienia.
D: No tak, faktycznie. Skąd tyle wiesz?
S: Chodzę po tym świecie dłużej niż Ty, słodziutka.
D: To znaczy ile?
S: Ponad tysiąc siedemset lat.
<cała zgromadzona tłuszcza zrobiła wielkie oczy>
A: <przepycha się przez krąg otaczający S, Cl i D> Przepraszam bardzo! <zwraca się do S> To Ty jesteś ta sławna Sandra?
S: <dziwi się> Sławna? Nie jestem wcale sławna.
A: To Ty latałaś po korytarzu i spadłaś chłopakowi na głowę i to pierwszego dnia szkoły? Wszyscy o tym wiedzą.
S: Yyy, wszyscy?
A: Gdyby nie to, że odbiłaś chłopaka mojej straszyciółce, to nawet byłabym skłonna się z tobą zakumulować, ale w tym wypadku… to jesteś moim wrogiem!
S: Jakiego chłopaka?! Jakiej straszyciółce?!
A: Frankie! Odbiłaś Jacksona, Frankie!
S: Ale oni nie byli razem!
A: „Jednak miałam rację.” A nie widziałaś jak ona się na niego patrzy?! Jak mogłaś?
S: Pytałam się go czy pomiędzy nimi czegoś nie ma. Stwierdził, że są tylko przyjaciółmi i nic z tego nie będzie.
A: I tak Ci nie ufam.
P:  <łapie A za rękę i lekko przyciąga do siebie> Ana, daj spokój. Ona jest spoko. Możesz jej zaufać.
A: O nie! Ciebie też omamiła! <kładzie mu ręce na piersi i spogląda głęboko w oczy>
P: <zatapia się w jej błękitnych wielkich oczach> „Jej, jaka ona piękna”
S: Ej miśki! Cała szkoła na Was patrzy.
A i P: <odskakują od siebie jak oparzeni>
<wszyscy w śmiech>

[Zadzwonił dzwonek na lekcję W-Fu]

J: <siedzi pod wejściem do sali gimnastycznej>
Mt: Co tak siedzisz normalasie?
J: A co, nie wolno mi?
Mt: Tak, nie wolno, bo ta podłoga jest moja <zamachuje się>
S: <głośno odchrząka łapiąc go za pięść> Chciałeś czegoś?
Mt: Będziemy grać w zbijaka, więc i tak nie masz szans. <mówi do J i odchodzi>
S: Nic Ci nie jest? <podaje rękę J, aby pomóc mu wstać>
J: Co ja bym bez Ciebie zrobił?
S: Pewnie zginął.
J i S: <wpadają w śmiech>
S: <po chwili całkiem poważnie> Ale to nie był żart.
J: <głośno przełyka ślinę>
S: Ale się nie martw, bo jestem. <przytula go do siebie i mierzwi grzywkę>

[Kazano wejść się przebierać]

J: <zaczyna się rozbierać gdy nagle czuje gorący oddech na swoim ramieniu> C-co! Mino!? Co Ty tu robisz?!
Mt: Hahahah tutaj Twój bodygard Cię nie obroni! To męska szatnia. Hahaha. No to masz przerąbane cieniasie.
<łup- drzwi się otwierają i trzaskają o ścianę>
?: Zostaw go przygłupie!
Mt: <odwraca się i oczom nie wieży> Co Ty tu robisz do cholery?! To męska szatnia.
S: Wyczułam, że Jackson ma kłopoty i jak widać się nie pomyliłam.
Mt: Mam już Was dość. Obojga. <popycha J na stojącą za nim ławeczkę i rzuca się na S>
S: Jackson! <łapie gardę>
Mt: <zamachuje się jeszcze raz>
S: <robi unik i przewraca go podcinając z półobrotu>
Mt: <szybko wstaje> Dość tej zabawy!
S: Masz rację <z całej siły kopie go w orzeszki>
Mt: <pada na ziemi jęcząc i kuląc się>
S: Jackson! Nic Ci nie jest? <podbiega do niego>
J: <ocknął się> Sandra?! Znów mnie uratowałaś. Ale jak Ty się tu znalazłaś?
S: Normalnie, weszłam drzwiami.
J: Ogólnie się pytam.
S: No to… Moja mamusia i tatuś…
J: <szybko jej przerywa> Nie, nie, nie! Nie o taki ogół mi chodzi.
S: <uśmiecha się> W poprzedniej szkole na w-f też chodziłam z chłopakami. Dziewczyny się ze mnie nabijały i takie tam… I jakoś tak przyzwyczaiłam się już do tego. I mogę mieć też Cię na oku.
J: Jakoś sobie radziłem do Twojego przyjścia tutaj.
S: Acha, czyli Książe sam potrafi o siebie zadbać… rozumiem. <odwraca się do wyjścia lecz J ją zatrzymuje>
J: Kochanie moje drogie. Nie bież tego tak do siebie. Potrzebuję Cię.
S: Dobra, ściągaj koszulę.
J: <wielkie gały> Ale, że jak…
S: <wpada w śmiech> Gdybyś widział swoją minę. Masz ją ściągnąć, aby się przebrać na w-f. Ranyyyy. Hehehheh.
<we dwójkę wyjątkowo długo się guzdrali, wszyscy zdążyli wejść, przebrać się i wyjść>
S: Od kiedy masz tatuaż?
J: Co? Jaki tatuaż?
S: No na plecach.
J: Żartujesz sobie?
S: No nie, między łopatkami masz wytatuowany symbol yin yang.
J: No nie wieżę! Nawet nie wiem od kiedy!
S: Nie ma zaczerwienia, a kolor jeszcze nie zblakł, więc… może jakieś 3-4 miesiące.
J: No pięknie. Jak ja go nienawidzę! <ze wściekłości aż wrzasnął>
S: <chichocze>
J: A Ciebie to śmieszy?! <nadal wściekły>
S: <przez śmiech> T-tak. <wybucha śmiechem>
J: He. <po miału przechodzi mu złość i też zaczyna się śmiać>

[J i S wchodzą na salę spóźnieni, nawet Mino już się rozgrzewał]

Trener Igor: A wy cośta taka spóźniona?
J: Przepraszamy, to się już nie powtórzy.
TI: No ja myślę. Dzisiaj będzieta się tłuc piłkami.
Tłum: Zbijak <połowa z entuzjazmem, druga połowa z dezaprobatą jęknęła>
TI: Ty i ty <wskazuje> Będzieta kapitanami. Wybierzta se składy.
<złożyło się tak, że S i J byli w jednej drużynie przeciwko Mino Taurowi>
<pierwszy oberwał Wolny Moe, następnie polegli Gil i Ross> <po krótkiej wymianie piłek zostali tylko  J i S przeciwko prawie całej drużynie Mino>
Mt: <zadowolony, że może wreszcie dokopać Jacksonowi bierze wielki zamach i z całej siły posyła piłkę wprost na twarz J>
S: <w ostatniej chwili wystawia rękę i łapie piłkę tuż przed nosem J> <jest tak wściekła, że aż przebija piłkę do koszykówki uściskiem> <bierze następną i ciska nią w Mt>
Mt: <nie daje rady złapać piłki i ta odrzuca go do ściany przybiwszy go doń i tkwi mu w brzuchu>
R: Wow. Nie wiedziałem, że ona tak potrafi. Gdybym wiedział to piłki bym jej oddawał.
Gi: Nie zrobiłbyś tego. Jesteś zbyt arogancki. Nawet teraz nadal będziesz chciał zrobić wszystko sam.
R: <”echa” na Gila i w jednej chwili znajduje się przy Sandrze> <obejmuje ją ramieniem w pasie i z ognikami w oczach zaczyna uwodzić – na swój sposób oczywiście> Dziewczyno, rozpaliłaś mnie do czerwoności wiesz, już wcześniej wiedziałem, ż coś z Ciebie będzie…
S: <patrzy mu w oczy> Ross… <mówi cichutko> JA JESTEM Z TWOIM KUZYNEM, DEKLU!!! <krzyczy>
R: Oj tam, to tylko normals. <pokazuje na stojącego pod ścianą przestraszonego Jacksona> Ja jestem prawdziwym potworem. <porusza brwiami>
S: Tak, masz rację… Co tam Jackson.
J: <wielkie oczy> Y <jęknął>
S: On jest tylko szarmancki, uczynny, miły, sympatyczny, ale jest normalsem. Ty za to jesteś gburowatym dupkiem z obsesją wyższości i zarywasz każdą napotkaną dziewczynę, ale jesteś potworem i przez to jesteś od niego lepszy.
R: <nie rozumie ironii i cieszy się z komplementów>
<chórek gapiów zaczyna klaskać>
S: Chodź skarbie. <wyciąga rękę do J>
J: <nieśmiało podchodzi>
S: <ściska go w objęciach namiętnie całując>
<gapie robią „UUUU” i zaczęli klaskać głośniej>
TI: Skończta to mizianie i idźta pod prysznic. <gwiżdże gwizdkiem>
P: <śpi sobie na ławeczce na siedząco>
S: <rzuca piłką w niego>
P: Ejjjj <zrywa się po tym jak obrywa piłką w łeb> Kto to rzucił!?
S: Ja. <uśmiecha się>
P: Oberwiesz za to. <uśmiechając się biegnie za nią>
S: <ucieka, ale P zdąża ją dopaść i zaczyna łaskotać>
J: <stoi przy drzwiach do szatni czekając na S>
<teraz w-f będą miały dziewczyny>
A: <widzi co robią S i P>  Frankie! Spójrz! Jackson stoi tam sam, idź!
F: <podchodzi do J> Cześć Jackson! Co tam u Ciebie?
J: A nic ciekawego. Sandra uratowała mi życie. Mino znów chciał mnie zatłuc.
F: Taki facet jak TY sobie nie poradzi z takim Mino!?
J: Jeśli uważasz mnie za takiego cieniała to po co ze mną rozmawiasz? <foch i odchodzi>
F: Nie miałam tego na myśli… Jackson….
J: <trzaska drzwiami do szatni>
F: <załamana stoi jak wryta>
A: <podchodzi do F> Co się stało?
F: Źle mnie zrozumiał i się obraził. A u Ciebie lepiej?
A: Nie za bardzo <pokazuje na S i P>
S: Już dość, starczy! <śmieje się łapiąc oddech>
P: Mówiłem, że oberwiesz za to.
S: Hehehehe, myślałam, że tu ducha wyzionę.
Sp: Ducha? <wychodzi z podłogi>
S: Siema Spectra, co tam słychać?
Sp: Nic nowego, to znaczy dużo…
<dzwoni dzwonek>
S: Sory Spec. Już dzwonek a ja się jeszcze nie przebrałam. To do zobaczenia.
Sp: Paaaa

P: Na razie.


A żeby nie było pusto wstawię stare zdjęcia 4-paku GNO. Mój pierwszy nowy wielopak. 

Wiem, że nie są one jakiejś super jakości, ani za szczegółowe, ale są i zalegają :D

Kupiłam je 12 listopada 2013 roku.







 





Okulary posiadały specjalny pasek przytrzymujący.


  




Opaska jest przymocowana ościami do głowy. Po odcięciu ich w ozdobie zostają dziury i głupio to wygląda.



Torebka jest z odlewu Gloom Beach, a buty Dot Dead Gorgeus. Te drugie się chyba nawet niczym nie różni.



Porównywajka. 
Wszystkie moje Ghoulie.


 Kolczyki móżdżki ma identyczne jak te z serii Classroom v1






   



  
  

Pasek jak i bransoletka są z serii MF
Bransoletki tu nie ma bo ją zakosiłam XD
Widać ją na zdjęciach wyżej.

Co do butów to zastanawiałam się co wspólnego z Venus mają kropeczki. Potem mnie olśniło, że to są małe róże.




Porównywajka Venusek.







 Jak wspominałam w rozpisce z MF to Venusie mają inne kolory pnączy. Tutaj bardzo ładnie to widać.








   
  

Po zdjęciu opaski Clawdeen była w tym miejscy łysa, dlatego ów ozdoba była sprzedana razem z lalką ;)




Żółta bransoletka jest podobna do tej Cleo albo Franki z Basica, lecz jest trochę inna. Bardziej elastyczna i ma większe wycięcie, dzięki czemu łatwiej się ją zakłada, ale też i łatwiej spada. 

Buty są z Maul Session.





Czarna bransoletka pojawiła się wcześniej w Maul Session/Coffin Bean


Na koniec Rachela, która jest dostępna jako pojedyncza lalka.




   
  

W tym wypadku również nie zaszaleli z pasemkami. Dobrze, że chociaż przód był w miarę.


Rochelle z 4-paku nie posiada puderniczki. Jest ona dostępna jedynie w wersji sprzedawanej osobno.


  


Wszystkie wypakowane i ustawione w pozach artowych.

Moim zdaniem wszystkie dziewczyny z tego 4-paku wyglądają świetnie.

Wszystkich PoZdrawiam i życzę zdrowia :)